Gdy do jadalni
weszła ta elfka, pomału kończyłam jeść śniadanie. Zmierzyłyśmy się wzrokiem, po
czym zwróciła się bezpośrednio do Lokiego.
- Panie, przybyłam - powiedziała, dygając
lekko.
- Witaj, Elune - Kłamca przygryzł wargę. Chyba
do końca nie wiedział, co ma z nią zrobić. - Usiądź proszę, pewnie jesteś
głodna.
- Dziękuję, panie - odrzekła i jak cielaczek
usiadła koło Lokiego. Nalała sobie szklankę wody, ale jedzenia nie ruszyła.
- Nie smakują ci potrawy Jouthenhaimu, elfko?
- zapytałam, dopijając białe wyrafinowane wino.
- Nie tym się żywię, ale dziękuje za troskę… -
zająknęła się, nie wiedząc, jak mnie tytułować. Byłyśmy przecież razem w
załodze, dlaczego nie nazwała mnie kapłanką jak reszta? - Nie jesteś już
kapłanką - rzekła, jakby czytała moje myśli. Zapowietrzyłam się i wzniosłam
blokadę. Poczułam zgęstnienie powietrza, Loki musiał wzmocnić ochronę w całym
pałacu.
- A kim w takim razie jestem? - pisnęłam
niekontrolowanie, zaskoczona i jednocześnie wzburzona.
- Jakby to wytłumaczyć… - zaczęła Elune, wciąż
z tym samym nieobecnym wyrazem twarzy. - Jesteś w duchem w ciele, tak jak pan
Loki.
- Każdy człowiek jest duchem w ciele -
prychnęłam.
- Ale ty już nie jesteś człowiekiem - jej oczy
przewiercały mnie na wylot. Kłamca spuścił głowę.
- Więc czym jestem?
- Jakby… - nie wiedziała, na ile może sobie
pozwolić. - jakby boginką, jaśnie pani.
Syknęłam i
wstałam. Ręce mi się trzęsły. Niedorzeczność! Ja boginią, równą Lokiemu, Hel i
Najjaśniejszej! Bluźnierstwo! Prychnęłam jeszcze raz. Spojrzałam na elfkę raz
jeszcze, tym razem dokładniej - nie miała skóry, biła od niej dziwna siła. Była
bezcielesna, duch w powłoce, niczym eliksir w probówce. Nie powinno jej tu być,
takie jak ona żyły w niebycie. Kto ją wskrzesił?
- Jeśli będziesz czegoś potrzebował,
gospodarz, jestem u siebie w komnacie - wyszeptałam drżącym głosem i skierowałam
się na górę.
- Nie pozwoliłem ci odejść, Shell -
powiedział, ale nie zwróciłam na to uwagi. Usłyszałam jeszcze, jak woła moje
imię, zanim zamknęłam drzwi.
W pokoju szybko
rozpaliłam kadzidła i zasłoniłam zasłony. Narysowałam na podłodze krąg, uklękłam
w nim i zaczęłam wprowadzać się w trans. Musiałam skontaktować się z Kirke,
dowiedzieć się o co tu chodzi. Ale wizje nie przychodziły. Roztrzęsiona,
rzuciłam się na łóżko i zaczęłam lekko szlochać w poduszkę.