niedziela, 9 marca 2014

Od Hel

Loki obudził mnie o brzasku. Świat zalał rumieniec wschodzącego słońca a do mojego pokoju wpadły rozbawione bliźniaki. Ubrałam się i zeszłam z nimi na dół. Nikogo jeszcze nie było. Ragnar uznał, że zjadłby czekoladę i pobiegł do kuchni. Ja i Daenerys przysiadłyśmy na schodach. Nagle w głowie rozbrzmiała mi dawno zapomniana melodia. Zaczęłam cicho śpiewać. http://www.youtube.com/watch?v=qZ7wgDLZYqw . Dziewczynka przyłączyła się do mnie. Nie wiedziałam skąd zna tą piosenkę. Może Loki ją nauczył? Ragnar wrócił a chwilę po nim przybył Daeron. Potem zjawił się Loki i Shell. Alicja przyszła ostatnia chowając do kieszeni narzędzia.
-Więc któż taki się zjawi...- zaczęłam ale drzwi otworzyły się i dzieciaki wyciągnęły mnie na zewnątrz. Przezornie zrezygnowałam z butów na obcasie i ciężkich sukni. Naprzeciwko wejścia stała elfka, o ile się nie myliłam ta sama, która pracowała dla mojego brata. Dzieci zaczęły wykrzykiwać jej imię. "Elune, Elune"- skandowały. Poprawiła kołnierz szarego płaszcza i poluźniłam pasek torby.
-Witaj Elune. A więc jednak udało ci się przeżyć?- zapytałam.
-Nie można powiedzieć tego o Val- zauważył Daeron.- Wyłowiłem ją z morza.- elfka westchnęła i zaczęła się tłumaczyć ale jej nie usłyszałam bo bliźniaki ciągnęły mnie już w stronę lasu. Tak jak poprzednio dotarliśmy do domku na drzewie. Smoczątko przywitało nas cichym wrzaskiem i łopotem małych skrzydeł. Wyjęłam z torby pieczone mięso i przydzieliłam porcję każdemu z nas. Daenerys siedziała z Drogonem (bo tak nazwaliśmy smoka) na kolanach ale Ragnar wydawał się bardziej zafascynowany książką o podróżach, którą mu podarowałam.
-A wiesz?- zaczęła dziewczynka.- jak Drogon urośnie to będę na nim latała. Latałaś kiedyś na smoku?- pomyślałam o tym razie gdy władając ciałem Aarony wsiadłam na smoka, którego potem zabiła Marta. Z radością odpłaciłam jej tym samym. Choć właściwie taki mieliśmy układ. Uśmiechnęłam się do swoich myśli i do Dany.
-Nie złotko, nigdy nie latałam na smoku.- przeniosła wzrok na zwierzę z satysfakcją. Po czasie najedzony Drogon ułożył się na stercie koców a ja w hamaku. Bliźniaki położyły się obok mnie.
-Opowiesz nam coś?- zapytał Ragnar.- Coś o rycerzach.
-O księżniczkach. Opowieści o księżniczkach są fajniejsze.
-O rycerzach!
-Dobrze! Opowiem o księżniczkach i rycerzach.- dzieci równocześnie pokazały sobie języki i wybuchnęły śmiechem. Drogon wdrapał się po ścianie i ułożył obok Dany. Opowiedziałam im baśń. Ciągnęłam ją długo a gdy skończyłam zorientowałam się, że po części przedstawia moją historię.
-To smutna opowieść.- zauważyła dziewczynka gdy powiedziałam o śmierci ukochanego głównej bohaterki.
-Smutna ale niesie ze sobą mądrość. Bo zaczynamy doceniać to co mamy dopiero gdy to stracimy. A tak nie powinno być.- Dzieci zasnęły a ja zabrałam smoka i usiadłam w fotelu. Przeszywał mnie wzrokiem. Oczy miał jak siedem kręgów piekielnych. Każdy bardziej gorętszy od poprzedniego.- A więc zwojujecie świat?- zapytałam go szeptem. Z nozdrzy buchnął mu kłąb czarnego dymu. Wiedziałam co powiedzieć, ale czy nie był za młody? Wyszłam ze smokiem na dwór i zeszłam po drabinie. Usadłam na ziemi sadzając go sobie na kolanach zwróconego do mnie tyłem.- Dracarys- Wyszeptałam. Smok rozwinął skrzydła i jakby zakaszlał cicho. Potem z jego pyska wystrzelił stożek ognia. Pogłaskałam go po głowie i wróciliśmy do środka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz