Przegniła do szpiku kości bogini śmierci odeszła zabierając
troje naszych przyjaciół. Shell odpływając dała mi parę ksiąg. Z tego co
zdążyłam zobaczyć były to kroniki Białej Damy. Z wielkim zapałem zaczęłam je
czytać dowiadując się o niej coraz więcej. Jack kuśtykał od dłuższego czasu po
pokładzie Perły. Drewniana noga stukała głośno o deski pośród wszechobecnej
ciszy. Siedziałam przy burcie w kapeluszu od Marty. Co jakiś czas spoglądałam
przez lunetę.
-Jack co teraz będzie?- zapytałam z nadzieją w głosie. Dlaczego wciąż tu sterczeliśmy? Myślałam, że Jack blefuje i panuje ich odbić. Ale on tylko zwlekał. Spojrzał na mnie z wyrzutem, że przerwałam mu rozmyślania. Potem znów zaczął nerwowo przechadzać się po statku. Irytowały mnie stuknięcia kikuta o pokład. Puk. Puk. Puk. Dostawałam szału!
-Jack co teraz będzie?- zapytałam z nadzieją w głosie. Dlaczego wciąż tu sterczeliśmy? Myślałam, że Jack blefuje i panuje ich odbić. Ale on tylko zwlekał. Spojrzał na mnie z wyrzutem, że przerwałam mu rozmyślania. Potem znów zaczął nerwowo przechadzać się po statku. Irytowały mnie stuknięcia kikuta o pokład. Puk. Puk. Puk. Dostawałam szału!
- Jack!- krzyknęłam.
Spojrzał na mnie
zaskoczony.
-Co?- stanęło za mną parę osób.
-Co teraz chcesz zrobić?
-Co?- stanęło za mną parę osób.
-Co teraz chcesz zrobić?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz