wtorek, 18 lutego 2014

Od Cinder

Przegniła do szpiku kości bogini śmierci odeszła zabierając troje naszych przyjaciół. Shell odpływając dała mi parę ksiąg. Z tego co zdążyłam zobaczyć były to kroniki Białej Damy. Z wielkim zapałem zaczęłam je czytać dowiadując się o niej coraz więcej. Jack kuśtykał od dłuższego czasu po pokładzie Perły. Drewniana noga stukała głośno o deski pośród wszechobecnej ciszy. Siedziałam przy burcie w kapeluszu od Marty. Co jakiś czas spoglądałam przez lunetę.
-Jack co teraz będzie?- zapytałam z nadzieją w głosie. Dlaczego wciąż tu sterczeliśmy? Myślałam, że Jack blefuje i panuje ich odbić. Ale on tylko zwlekał. Spojrzał na mnie z wyrzutem, że przerwałam mu rozmyślania. Potem znów zaczął nerwowo przechadzać się po statku. Irytowały mnie stuknięcia kikuta o pokład. Puk. Puk. Puk. Dostawałam szału!
- Jack!- krzyknęłam. 
Spojrzał na mnie zaskoczony.
-Co?- stanęło za mną parę osób.
-Co teraz chcesz zrobić?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz