środa, 26 lutego 2014

Od Hel

Do jadalnia zaczęli wchodzić kolejno członkowie mojej załogi. Lekko podenerwowana usiadłam na szczycie stołu i patrzyłam jak oni zajmują swoje miejsca. Ze zgrozą zauważyłam, że Shell miała na sobie suknię Sygin. Moja bratowa była zarazem moją najlepszą przyjaciółką a teraz zniknęła. Loki mówił, że nic o tym nie wie ale nie wierzyłam mu. Był kłamcą. Zaczęły się rozmowy. Mój brat zagadywał siedzące obok siebie panie a Daeronowi pozwolił raczyć się alkoholem. Słuchałam jak Loki szeptał słodko Shell. Nie wytrzymałam. Zrobiłam scenę. Nie pamiętam nawet co mówiłam, i wybiegłam. Ogrody przylegające do pałacu były rozległe a zimą, która panowała tu prawie zawsze było niezwykle pięknie. Po chwili zaskoczył mnie Daeron. Zaczął pytać o Aa. I o rytuał. Nieco go poddusiłam a potem odbiegłam. Nie byłam dziś w dobrym humorze. Prawie biegłam przez śliskie dróżki nad, którymi pochylały się zmęczone ciężarem śniegu drzewa. Usiadłam na skraju zamarzniętej fontanny. Nachyliłam się na taflą lodu i ujrzałam obok swojego odbicia tysiące innych. Wśród nich by on. Nagle wszystkie postacie rozwiały się pozostawiając tylko dwójkę dzieci o jasnych włoskach w wieku około 5 lat. Dziewczynka miała fioletowe oczy otoczone wachlarzem kruczoczarnych rzęs takim samym jak niebieskie oczy jej brata. Dzieci usiadły obok mnie na przy fontannie. Patrzyły na mnie bez cienia strachu.
-Jesteś smutna?- zapytała pewnym, słodkim głosem dziewczynka. Zaskoczona odkryłam, że po policzku spływa mi pojedyncza łza. Otarłam ją po chwili i uśmiechnęłam się do dzieci.
-Nie, nie jestem smutna. Po prostu byłam trochę zła. Jak masz na imię?
-Daenerys, a to mój brat Ragnar. A ty? Jak masz na imię?- Daenerys wydawała się naprawdę zainteresowana.
-Jestem Hellia, ale wszyscy mówią na mnie Hel. Choć moje drugie imię to Fiean. Ale dziś nikt już o tym nie pamięta.- Chłopiec podszedł do mnie i złapał moją dłoń. Jego włosy były dość długie związane w warkocz sięgający za ramiona. Dany była uczesana tak samo ale jej warkocz sięgał pasa.
-Pokażemy ci coś.- wyszeptał.- Ale pamiętaj, że to tajemnica. Jak wujek się dowie to będziemy mieli przechlapane.
-Nawet nie powinniśmy wychodzić na dwór.- uzupełniła siostra. Zaciągnęli mnie wgłąb małego lasku. Stare drzewa wyciągały po nas łapczywie szpony ale dzieci się nie bały. Uśmiechnięte biegły przez las. W końcu dotarliśmy na miejsce- Na ogromnym drzewie widniał domek na drzewie do, którego prowadziła zbita z deseczek drabinka.
 Podeszłam do drzewa z szeroko otwartymi ustami.
-Fajny prawda? Thor pomógł nam go zrobić.- powiedział z dumą Ragnar.
-Nie kłam! My prawie nic nie robiliśmy! On sam go zrobił- mówiła Dany. Dzieci weszły do domku a ja w ślad a nimi. W środku usiedli w kącie obok małego, zielonego kocyka. Wychynęła się z niego główka. Główka smoka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz