Jack zaczął wydawać polecenia. Ja miałem zostać na statku.
Wszyscy zaczęli się pakować i wsiadać do szalup. Ale ja miałem nadzieję, że
razem z Aaroną i naszymi dziećmi osiedlimy się na stałym lądzie. To było moje
marzenie. Nie mogliśmy bez przerwy szukać przygód. To nie mogło trwać wiecznie.
Ruszyłem w stronę schodów i już chciałem zejść na dół gdy drogę zaszedł mi Jack.
Ściskał butelkę rumu.
-Słuchaj Daeron pamiętam, że twój statek został zniszczony przez krakena więc ponieważ ja zostałem kapitanem "Perły" myślę, że mogę powierzyć ci "Żałobę".- rzucił z lekkim uśmiechem i poszedł dalej. Stałem tak przez chwilę rozmyślając i poszedłem do kajuty Aarony. Siedziała na pryczy i pakowała swoje rzeczy. Wyjąłem z kieszeni w rękawie pierścień i nie wiadomo co kazało mi przed nią uklęknąć. Pierścień mojego rodu spoczywał w mojej dłoni a kobieta, którą kocham patrzyła na mnie oszołomiona.
-Aa zrozum ja chcę ułożyć sobie z tobą życie. Mieć rodzinę. Pobierzmy się?- szeroko otwarte usta zamknęły się raptownie. Patrzyła na mnie z niedowierzaniem.
-Słuchaj Daeron pamiętam, że twój statek został zniszczony przez krakena więc ponieważ ja zostałem kapitanem "Perły" myślę, że mogę powierzyć ci "Żałobę".- rzucił z lekkim uśmiechem i poszedł dalej. Stałem tak przez chwilę rozmyślając i poszedłem do kajuty Aarony. Siedziała na pryczy i pakowała swoje rzeczy. Wyjąłem z kieszeni w rękawie pierścień i nie wiadomo co kazało mi przed nią uklęknąć. Pierścień mojego rodu spoczywał w mojej dłoni a kobieta, którą kocham patrzyła na mnie oszołomiona.
-Aa zrozum ja chcę ułożyć sobie z tobą życie. Mieć rodzinę. Pobierzmy się?- szeroko otwarte usta zamknęły się raptownie. Patrzyła na mnie z niedowierzaniem.
(Już z Daeronem rozmawiałam, dodam tylko, że jeśli nie spełni swojej części "umowy" to odbiorę mu stopień kapitana, jednak mam nadzieję, że nie będę do tego zmuszona ^^ )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz