poniedziałek, 27 stycznia 2014

Od Daerona

Siedziałem na bocianim gnieździe i wypatrywałem powracających przyjaciół. Na razie nic nie widziałem. Cały czas byłem sam. John i Kath (choć ona niezwykle wymizerowana) zachwycali się swoim szczenięciem, Amber natomiast pływała. Pomyślałem o tym jak postąpiła Aarona. Powinienem zostawić to za sobą. Ale z drugiej strony myślę, że niezbyt nadaję się na kapitana. Właściwie to chyba nawet nikt nie przyłączy się do mojej załogi. Ujrzałem, że coś wpadło do wody. Po chwili zrozumiałem, że to Val. Wyłowiłem ją ale było za późno. Nabrzmiałe ciało zawinęliśmy w płótno i czekaliśmy na resztę. Coś musiało pójść nie tak. Morze było spokojne przy plaży pokryte cienką warstewką lodu. Po kilku godzinach wreszcie ich ujrzałem. Choć nie wszystkich. Nie było z nimi Eleniel... I Aarony. Jack leżał na jakimś półmisku. Ktoś inny niósł skrzynię. Wsiedli do szalupy i przypłynęli. Mieli posępne miny.
-Co się stało?- zapytałem- Gdzie Aa?- nikt nie odpowiadał. Spojrzałem na ciało Elfki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz