poniedziałek, 27 stycznia 2014

Od Hel

Stałam na dziobie statku i wpatrywałam się w wylot tunelu czasowego. Za nim majaczyła wyspa i dwa okręty. Spojrzałam przez ramię na moją załogę. Ciała, które zachowały władzę w członkach ale pozbawione duszy... uczuć. Moja osobista asystentka stała za mną trzymając lunetę. Uderzył mnie słony zapach morskiej wody. Ruszyłam pod pokład mijając po drodze moich "poddanych" w żelaznych bransoletach, które sama im wszystkim założyłam. By było wiadome do kogo oni należą. Weszłam do obszernej kapitańskiej kajuty. Otworzyłam szafę.
-Jak myślisz Aa, co powinnam założyć na spotkanie z twoim kapitanem?- zapytałam asystentkę.
-Może tę ciemną suknię, Pani?- odpowiedziała bez wyrazu.
-Wszystkie są ciemne geniuszu- zaśmiałam się. "A może nie wszystkie?". Założyłam suknię wskazaną przez zmarłą i ubrałam ją przy pomocy Aa. Obejrzałam się w lustrze i uznałam, że to odpowiedni strój. Ujęłam laskę w dłoń i ruszyłam z powrotem na dziób. Po chwili wypadliśmy z tunelu wprost w objęcia huczących fal. Zimny wiatr chłostał moją twarz. Moją. Tę samą, którą ktoś kiedyś kochał. Kochał ale umarł. I ie mogłam go odwiedzić nawet w moim królestwie choć było to królestwo zmarłych. Może to i lepiej... Z rozmyślań wyrwał mnie krzyk obserwatora "Perły". Zauważyli nas. Świetnie. Z triumfalnym uśmiechem zagnałam załogę do wioseł. Niedługo im się przedstawię.


Aarona...
Powiedzmy, że nie do końca pojmuję sytuację z Hel i Aą, ale okej... Poudajemy, że jestem bystrzejsza xD
Hel...
Czyli mroczna pani śmierci.... uuu.....uuu......

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz