środa, 8 stycznia 2014

Od Eleniel

Czułam się strasznie zagubiona, ponieważ działo się naprawdę dużo. I jeszcze Marta… Nie wiedziałam, co o tym wszystkim myśleć. Gdy Kapitan wydał rozkaz zejścia na ląd, postanowiłam iść razem z nimi. Pierwszej nocy, gdy wszyscy już spali, ja nie mogłam zasnąć. Wpatrywałam się w gwiazdy i dumałam nad różnymi rzeczami, kiedy czerwona mgła zasnuła mi oczy. Zawirowało mi w głowie. Usłyszałam głos - niski i aksamitny, przesycony jadem, ale przyjemny. Szeptał, że Aarona uda się do lasu, odłączy od wszystkich. A ja mam iść za nią. Reszta sama się wyjaśni.
Faktycznie, niedługo potem Aarona wstała i poszła w chaszcze. Nie zwlekałam długo i podniosłam się z posłania. Dogoniłam ją na jakiejś polance i złapałam za ramię. Odwróciła się płynnie, z zacięciem w oczach.
 - Pomyślałam, że przyda ci się pomoc. Nie powinnaś włóczyć się sama po puszczy o tej porze.
 - Bo co, bo jestem w ciąży? - fuknęła na mnie. - Czy może myślisz, że znowu coś planuję?
 - Nie, wcale nie o to chodzi. Po prostu martwię się. - uśmiechnęłam się pokrzepiająco.
Aarona tylko wzruszyła ramionami. Dalej szłyśmy razem, jedna obok drugiej, dopóki nie zaległy nieprzeniknione ciemności bezksiężycowej nocy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz