niedziela, 27 października 2013

Od Calypso

Byliśmy we czwórkę przy lodowym ołtarzu. Nie chciałam zdejmować z Marty klątwy, jednak nagroda była tego warta. Uśmiechnęłam się wrednie do niej, po czym jednym gestem zadałam jej ból tak silny, że dziewczyna momentalnie zgięła się w pół. Jednak niemal od razu napotkałam karcące spojrzenie Ediego. Przewróciłam oczami po czym zmiejszyłam trochę wymiar jej cierpienia. Marta siedziała na klęczkach, z wyrazem bólu na twarzy. Zaśmiałam się donośnie, a mój głos odbijał się echem po pomieszczeniu. Jeśli mam zdjąć z niej klątwę, to czemu przedtem się trochę nie pobawić? Po chwili jednak, Edi zniecierpliwiony kazał mi kończyć. Tak naprawdę, do zdjecia czaru nie trzeba zadawać bólu. Nie trzeba, ale można. Znów się zaśmiałam, jednak, pragnąc ponad wszystko zdobyć kompas, zakończyłam cierpienia Marty. Była wolna. Spojrzałam wyczekująco na Ediego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz