środa, 30 października 2013

Od Jack'a

Śmialiśmy się do rozpuku. Pomyślałem o przygodach, które przeżyłem, o bitwach, także na śnieżki. Ostatnia z załogą - uśmiechnąłem się. Ale wtedy szukałem siostry, a teraz ona uciekła ze statkiem, a ja próbując wynagrodzić Kerte zostałem tu, przykuty do ziemi. Już brzydł mi ląd i brakowało mi morskiej bryzy, opowieści o potworach, Marta tak je opowiadała. I wszystkiego. Ale musze uratować Kerte, ale się wpakowałem. Usiadłem na pobojowisku. Aarona usiadła obok mnie.
- A ty? - spytałem - Opowiesz coś więcej o sobie? Jakieś szczegóły?
- Jeszcze nie.
- Na szczęście tylko "jeszcze".
Uśmiechnęła się. Tak to ja mogę rozmawiać. A nie jak z Kerte. Co ja zrobiłem. Muszę odstawić alkohol. Wspomnienia mnie przytłoczyły.
- Co się dzieje? - spytała zatroskana dziewczyna.
- Ja i moja rodzina - odpowiedziałem.
- Aż tak źle?
- Tak, ale nie mówmy o tym. Chodź.
Wstaliśmy i ruszyliśmy nad morze. Na horyzoncie było widać jeszcze czarne żagle. Serce mi się ścisnęło.
- Opuściłaś statek, na który się zaciągnęłaś.
- Tak, wiem. Ale kiedyś tam wrócimy..
-  Nie, ja nie wrócę. Siostra mnie nie przyjmie.
- Nie dramatyzuj. Przyjmie cię. Minie jej. A o co poszło?
- No o Kerte. Bo my zawzięte i samolubne rodzeństwo jesteśmy. Nikomu nie chcemy siebie na wzajem oddać. Dbamy o siebie, aż za bardzo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz