- Jakie tumany.
- Nie najbystrzejsi ci twoi przyjaciele Martusiu.
- No niezbyt - uwiesiłam mu się na szyi - To gdzie teraz?
- Do pałacu.
- Znowu zima. Chyba się nie przyzwyczaję.
Wróciliśmy do "letniego" domku i dosiedliśmy koni. "Znajomi" Ediego pojechali już wcześniej. Wzięliśmy płaszcze. Jechaliśmy spokojnie. Nagle zaczęło padać. No tak granica ciepło - zimno. Pogoda musi bzikować. Edi zatrzymał się zsiadł z konia i uniósł twarz do góry. Patrzyłam na niego.
- No dosyć tego - powiedziałam - Jedziemy dalej.
Zaśmiał się i wrócił na siodło. Wjechaliśmy na zimne tereny. Jechaliśmy tak chwilę, rozmawiając. Dawno się nie widzieliśmy. On nie zmienił się wcale. Ja - nie licząc klątwy - też. Było jak dawniej. On mnie kochał, ja go lubiłam. I tyle. Ale teraz go wykorzystam, co przysporzy mu troszkę przyjemności, a potem go załamię i pewnie się pokłócimy. Trudno. Ja i tak zawsze będę w nim widzieć przyjaciela. Przeklęta byłam bliska zadurzenia się w nim - wzdrygnęłam się na tę myśl - ale teraz jestem z powrotem nieczującą. Może jednak się nie obrazi. Ten mój "syreni śpiew". Zostaniemy przyjaciółmi.
- Może małe wyścigi? - zaproponowałam.
- Czemu nie?
I ruszyliśmy. Galopowaliśmy po stromych stokach.
Gdy nagle mój koń stanął dęba zrzucając Ediego z jego konia. Ten wstał zrobił zdziwioną minę. Uśmiechnął się niemrawo i wrócił na swojego rozbawionego konia.
Koń Ediego w ogóle był dziwny. Ciągnął i parł do przodu. Choć nie jestem pewna czy Edi nie pozwalał mu na to celowo. Wszystko to było bardzo śmieszne i dziwne. Jechaliśmy we dwójkę
śmiejąc się i pijąc z jego manierki wiski. Czułam się dzięki niej bardziej rozgrzana. Było mi przyjemnie. "Jak tylko wrócimy wkręcę Ediego w mój plan, żeby on nie myślał, że to z powodu Jack'a" pomyślałam. Stanęliśmy przed pałacem. Teraz nie wydawał się taki straszny. Wyglądał pięknie. Podjechałam do Ediego i wypiłam resztki wiski z jego manierki. Wjechaliśmy do stajni. Tam oporządziliśmy konie. Daliśmy im siana i marchewek. Jak ja kocham konie!
- Dziękuję za przejażdżkę - powiedziałam i dałam mu całusa.
"Bleeee...."pomyślałam. Jeszcze gorzej gdy się wie, że to tylko podstęp. Jak on mnie, to przynajmniej wiem, że szczerze. Ale jak ja dla jego radochy i podstępu. Aż rzygać mi się chce. Nie dałam jednak tego po sobie poznać i uśmiechnęłam się słodko.
<Masz te 9 linijek Edi XD jeśli pamiętasz o co chodzi>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz