niedziela, 27 października 2013

Od Jack'a - Lodowa kraina

Szliśmy, a śnieg skrzypiał nam pod nogami. John się bardzo denerwował, nigdzie nie było Kath. Alicja nie okazywała nic. Vici skradała się zwinnie, a Amber i Penelopa rozmawiały szeptem. Kerte pewnie się już obudziła. Musieliśmy ją zostawić, nie było czasu na choćby dzień zwłoki. Okolica była pusta. Tylko wzniesienia i spadki. W pewnej chwili usłyszeliśmy szelest. Ktoś wchodził na wzniesienie przed nami. Naszym oczom  ukazały się dzikie konie. Piękne zimnokrwiste bestie. Schowałem broń.
- To na koń towarzysze - rzuciłem.
Załoga spojrzała na mnie zdziwiona.
- Nie mówcie, że nie umiecie jeździć.
- Ja umiem! - krzyknęła Vici.
- Dobrze piegusie, ale nie krzycz.
Dziewczyna poczuła się urażona. Alicja spojrzała krzywo na konie.
- Umiesz jeździć? -  spytałem - Czy chodzi o coś innego?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz