poniedziałek, 28 października 2013

Od Jack'a

Ruszyliśmy za Kerte galopem. Przeprowadziła nas przez deszczową granicę. Dojechaliśmy do drewnianej rezydencji. Nikogo tam nie było. Nawet tych zwierząt.
- I gdzie są? - spytałem z irytacją.
- Nie wiem. Tu mnie przyprowadzili.
Pomyślałem chwilę.
- A mówili coś? Np. o jeździe gdzieś tam?
- Nie przypominam nic sobie. To wszystko stało się tak szybko.
Spojrzałem po załodze. Kręcili przecząco głowami. Tylko Penelopa zawróciła konia.
- Ej ty! Gdzie jedziesz? Odchodzisz?
- Nie. Jadę do lodowego pałacu.
- Wiesz gdzie to?
- Już tak.
- Już?
- Pełno tu wróżek. Tu w ciepłej części. W zimowej nie ma żadnej. Są wróżki - mam informacje.
- Acha. Jedziemy.
- Jack - zaczepiła mnie Kerte.
- Tak?
- Jesteś na mnie zły?
- Czemu tak myślisz?
- Bo się do mnie nie odzywasz.
- Muszę wszystko przemyśleć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz