niedziela, 27 października 2013

Od Kerte

 Jack, ach, Jack! Znalazł mnie, ocalił! "Pozbądź się wiedźmy, pokażę ci rezydencje. Tylko zabierz ją ode mnie, bo popełnię największy błąd naszego życia. Jack, zabierz ją…"
Bałam się. Bałam się jej tak okropnie, strachem naturalnym, czystym, pierwotnym.
 - Ach, Kerte, gdyby to było takie proste… Kerte… Kerte? Spójrz na mnie, proszę… O mój Posejdonie… Kerte twoje oczy… one… są żółte!
Spojrzałam na niego. Musiałam być wykończona. Cały czas podtrzymywałam barierę, a jeszcze ta ciąża.
 - Jack, ja… proszę… - szeptałam ostatkiem sił. - nigdy mnie już… nie zostawiaj…
Po czym osunęłam się w jego ciepłe ramiona, zziębnięta i wyczerpana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz