Nie w mojej mocy było ją zatrzymywać. Szkoda, że powiedziała mi dopiero teraz, ale taka już jest. Pali wszystkie mosty za sobą.
- Idź, skoro chcesz. Zawsze będę cię kochał, Maleńka.
- Oszczędź mi już tego. Żegnaj, Teach.
- Żegnaj, Marta.
Po czym wróciłem do swojego pałacu. Byłem zrozpaczony. Jedynym ratunkiem dla mnie było wypłynąć na otwarte morze.
- Stella, szykuj statek i dziewczynki. Wypływamy. Jeszcze dzisiaj.
Poszedłem do komnaty się spakować. Odwiedziła mnie wiedźma.
- Dałeś mi felerny kompas, Czarnobrody. Nie wywiniesz się z tego. - spojrzałem na nią przerażony. - Odtąd będziesz niezrównoważony. Zostaniesz postrachem mórz przez swoją brutalność. Będą mówić, że jesteś szalony… i nigdy nie zaznasz spokoju. Nie możesz umrzeć. Lataj, płyń przez świat. Dopóki twoja ukochana rzecz nie zostanie ci zwrócona. Żegnaj, Czarnobrody. Do zobaczenia wkrótce!
Wyszedłem pełen mieszanych uczuć. Arr, a co mi tam.
- Żagle na maszt, nieludki! Odbijamy! Hej, ty tam! Polej mi tu no rumu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz