poniedziałek, 28 października 2013

Od Ediego

 Marta… moja kochana Martusia. Tyle bym dla niej zrobił. Nareszcie możemy być razem.
Pocałowałem ją - czule, namiętnie. Tak bardzo jej chciałem. Czekałem od pięciu lat…
 - Eddie, proszę. - przerwała Maleńka. - Nie jestem gotowa…
 - Na to nigdy nie jest się gotowym, Martusiu…
 - Ale… Eddie!
 - Kochanie, pięć lat…
 - Wiem i rozumiem, ale nie tutaj. Jak konie… się gapią.
 - Wolisz wrócić do domu i w pokoju na poddaszu, z widokiem na gwiazdy…?
 - Tak, tam jest cieplej i przyjemniej.
 - Zapalimy sobie świece…
Tak dumając weszliśmy do pałacu. Zabrałem ją do najwyższej komnaty w najwyższej wieży.
 - Idę wziąć prysznic, Maleńka. Będzie słodko.
Po czym wszedłem do łazienki i straciłem kontakt z rzeczywistością. Martusia - nareszcie cała moja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz