wtorek, 3 grudnia 2013

Od Aarony

Zaczął padać śnieg. Normalnie bym się ucieszyła i w pierwszej chwili zrobiło mi się cieplej na sercu... Ale potem ujrzeliśmy statek. Zbiegali z niego ludzie. John z Kath na rękach, Alicja z jakimś chłopakiem a za nimi elf... Ale nie widziałam Marty. W oddali widać było dwa inne okręty. Zmierzały w stronę Perły. Pobiegliśmy w stronę przyjaciół (w moim przypadku to chyba za dużo powiedziane).
-Co się dzieje? Gdzie Marta?- pytał zdenerwowany Jack. Wodził oczyma po twarzach rozmówców.
-Na statku- sapała zmęczona Alicja.- Ona nie chce zostawić Perły. A Perła tonie!- krzyczała. Jack spojrzał na mnie.
-Potrzymaj- na moich rękach położył płaszcz, kapelusz i pistolety. Uśmiechnął się z wysiłkiem i bólem.- Zaraz wrócę.- Spojrzał na resztę załogi i zasalutował... Potem odbiegł.
-JACK!- krzyknęła przerażona Shell. Ale on był już przy statku. Już na nim. Zniknął nam z oczu. Poczułam uderzenie w brzuch i wypuściłam z rąk rzeczy kapitana. Po chwili zorientowałam się, że nie oberwałam tylko dziecko kopnęło. Podniosłam wzrok... i zauważyłam, że w naszą stronę coś leci...
-Kryć się!- Każdy skoczył w inną stronę. Spojrzałam za załogę. Wszyscy byli cali. Podniosłam się chwilę po Torze. Perła była coraz bardziej zanurzona. Ale Jack'a i Marty nie było widać. Nagle zdałam sobie sprawę z tego, że statki chyba zawracają. Może uznali, że już nie warto ratować statku? A może po prostu tylko mi się zdawało? Zobaczyłam dłoń zaciśniętą na burcie Perły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz