środa, 18 grudnia 2013

Od Anymari

Szłam przez plażę. Jeszcze ociekałam wodą. Lubię pływać. Jest to wszak moja natura. Dotarłam do wyspy, która ponoś skrywa jakąś tajemnicę i co ważniejsze skarb. Zaniepokoił mnie wieczorem słup światła w lesie. Jakby jakieś upiory zstępowały na ziemię. Tak więc kolejnego dnia poszłam to sprawdzić. Nic nie znalazłam. Chociaż.... Usłyszałam niedaleko rozmowy. Wyciągnęłam zza pasa broń i czekałam. Nikt sie nie pojawił, a głosy nie cichły. Pewnie siedzą na plaży. Weszłam więc na plażę. Jak myślałam siedzieli tam wokół ogniska senni ludzie. Spojrzeli na mnie zdumieni.
- Anamaria - przedstawiłam się.
Oni także podali mi swoje imiona. Większości nie zapamiętałam.  Wypytałam ich co tu robią i takie tam. Powiedzieli, że należą do dwóch statków. A kapitanowie sa w lesie. Usiadłam więc z nimi i czekałam. Nie odmówiłam sobie picia, bo czymże jest życie bez alkoholu? Szarą rzeczywistością.
- Po co tu przybyliście?- spytałam.
- Po skarb - odparli.
Wzdrygnęłam się. Nie jestem jedyna, która szuka tu cennych rzeczy.
- Jaki?
Nie odpowiedzieli. Spojrzałam po nich nie rozumiejąc. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz