Zahichotałam. Przez te parę dni zdążyłam poznać Martę na tyle, żeby wiedzieć iż Jack nie żartuje, zresztą sama rozumiem przywiązanie i miłość do statków.
Marta mi zaimponowała. Nie dość, że tak jak Jack radzi sobie świetnie z załogą, to ma wielki dar opowiadania.
Weszliśmy na pokład i skierowaliśmy się do "piwniczki" z alkocholem. Było tam o wiele więcej alkocholi niż na "Żałobie". Wzięliśmy ze sobą dwie skrzynki egzotycznego, białego rumu i wróciliśmy do ognia oraz załóg.
Marta mi zaimponowała. Nie dość, że tak jak Jack radzi sobie świetnie z załogą, to ma wielki dar opowiadania.
Weszliśmy na pokład i skierowaliśmy się do "piwniczki" z alkocholem. Było tam o wiele więcej alkocholi niż na "Żałobie". Wzięliśmy ze sobą dwie skrzynki egzotycznego, białego rumu i wróciliśmy do ognia oraz załóg.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz