środa, 25 grudnia 2013

Od Jack'a

- Wiesz co? - wskazałem na nią niepewnie palcem - To nie takie proste. Nieśmiertelność.....
Zabrzmiało to ciut melancholijnie.
- To nie tyle sława. Cóż ci to da, jeśli nie zrobisz tego co chcesz? Trzeba na wszystko sie odważyć.... Wszystkiego spróbować. Posmakować....
Zdałem sobie sprawę, że moje ręce robią dziwne, niekontrolowane prze ze mnie ruchy. Przymrużyłem oczy. I odwieczna zagadka, dlaczego wciąż brakuje rumu, rozwiązana. Oblizałem zeschłe usta. Tora patrzyła na mnie zadziwiona z nieprzekłamanym uśmiechem.
- Co daje nieśmiertelność? Wszyscy chcemy uniknąć fatum. Diabła. Sądu ostatecznego. Chcemy być tu. Robić co chcemy i nigdy nie umrzeć. Tego szuka wielu. Może nie ja. Nie... Ja z tego zrezygnowałem. Ale znam jedną.... - spojrzałem ukosem na siostrę, a Tora się zaśmiała - ....która szuka. I jesli ona umrze... To dla nikogo nie ma nadziej. Jeśli jej sie coś nie uda. Lub będzie musiała sprzeciwić się sobie. To znaczy, że  natknęła się na przeszkodę, której ani żyw, ani trup, żaden bóg, nie pokona.
- Masz o niej wysokie mniemanie.
- Znam ją od dziecka. Nieśmiertelność. Szczerze mówiąc czy juz jej nie zdobyła podczas którejś z samotnych wypraw. A może nie jest moja siostrą tylko praprababką? A urywa sie i kombinuje, by nikt tego nie rozgryzł?
Tora się roześmiała. Nawet nie zorientowaliśmy się kiedy nastał dzień. Ktoś zaproponował spacer. Wszyscy sie podnieśli. Ja z Torą też, ale nie przerwaliśmy naszych rozważań. Powinniśmy je zapisać i później na trzeźwo przeczytać. Chociaż co ja gadam? Ja nigdy nie jestem trzeźwy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz