sobota, 14 grudnia 2013

Od Aarony

Ostatnio nie zawsze pojmowałam co się dzieje. Przypłynęli jacyś ludzie. Rodzice Jack'a i Marty i ta cała Cinder. Potem strzały. Dwa. A rodziców już więcej nie widzieliśmy. Przypadek? Nie sądzę. Potem Shell miała jakąś wizję i przyszła jakaś Jess. Przyszła moja kolej na wartę. Poszła ze mną Cinder. Cały czas trochę się mnie bała.
-Słuchaj nie musisz się mnie bać. Nie wydam cię.- Nie wydawała się przekonana. Zrezygnowałam i dalej już milczałam. Noc była piękna. Niezliczone gwiazdy rozświetlały czarną zasłonę nieba i odbijały się w morzu. Panował spokój. Nagle poczułam, że powinnam być teraz gdzie indziej. Moja warta na szczęście już się kończyła. Przyszli Alicja i Felix. Spakowałam moje rzeczy i niezauważona przez nikogo jak mi się zdawało ruszyłam do lasu.
-Gdzie idziesz?- odwróciłam się i zobaczyłam Cinder.
-Na "żałobę". To statek Jack'a. Jest na nim ojciec mojego dziecka.- odpowiedziałam. Zastanowiła się chwilę.
-A ja... A ja mogę iść z tobą?- zdziwiłam się. Myślałam, że się mnie boi.
-Czemu nie? Przynajmniej będę miała z kim rozmawiać.- I ruszyłyśmy. Las był piękny. Pierwsze promienie słońca przedzierały się przez zielony płaszcz z drzew a fauna i flora budziły się dożycia. Ptaki śpiewały cichutko, a kwiaty rozwijały wymyślne kielichy. Gdzieś obok słychać było potok. W godzinę doszłyśmy do ruin, w których zatrzymaliśmy się w drodze na plażę. Jeszcze raz weszłam do sali tronowej. Ojca tam nie było. Shell mówiła o jakimś Lucjuszu ale ja widziałam na tronie mojego ojca. Ale wtedy... teraz go nie było. Wyszłyśmy i po chwili wznowiłyśmy podróż. Koło południa ujrzałam między drzewami sylwetkę statku. Gdy las się skończył spotkałam Amber. Chyba pierwszy raz ucieszyła się na mój widok.
-Aarona! A gdzie reszta?- Spojrzała pytająco na dziewczynę idącą za mną.
-Przyszłam tylko ja. Spotkaliśmy Martę i jej załogę. A to Cinder. Moja... podopieczna.- Zerknęłam na Cinder. Uśmiechnęła się na chwilę. Spojrzałam na statek. Przy burcie stał Daeron.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz