środa, 25 grudnia 2013

Od Cinder

Marta wręczyła mi ogromny kapelusz i lunetę. Nie wiedziałam o co chodzi ale nagle przypomniałam sobie o świętach. Moją twarz rozpromienił szeroki uśmiech. Natychmiast założyłam kapelusz. Pasował jak ulał! Spojrzałam przez lunetę na Martę. Błysnęły białe zęby z ciut za małej odległości. Odsunęłam się od urządzenia i uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
-Może kiedyś ci się uda.- mrugnęła i odeszła. Padłam na piasek i spojrzałam przez lunetę na gwiazdy, które powoli już gasły. Kal i Val się obudzili. Łapali się za głowy. Nie zazdroszczę im. Zastanawiałam się co przyniesie nowy dzień.
Kilka godzin później gdy słońce już wstało a załoga leniwie krzątała się po plaży a ja i Kal kończyliśmy robić bałwana z lasu wyszła Eleniel.
-Słuchajcie, w lesie jest piękna polana. Co wy na to żebyśmy zrobili mały spacerek? Całą ekipą?- Wszyscy z optymizmem przyjęli propozycję elfki.
-Ale ktoś musiałby zostać w obozie.- powiedziała Marta.

-My zostaniemy.- Powiedział John. Za nim leżała Kath ściskając w ramionach zawiniątko. I tak ruszyliśmy do lasu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz