środa, 18 grudnia 2013

Od Tory

Zakrztusiłam się owsianką, ugotowaną przeze mnie chwilę w kociołku, gdy usłyszałam słowa "skarb Ponce de Leona". Siedząca obok mnie Jess walnęła mnie w plecy, żebym nie udusiła się mleczną papką. Reszta załogi zerknęła na mnie zdziwiona.
- Skarb Ponce de Leona?! Tego Ponce de Leona? - wycharczałam przełykając resztę jedzenia.
- Taaaaaak... A co? - Jack przenikliwie na mnie spojrzał.
- Niezły traf. - pokręciłam głową z niedowierzaniem. - A propós ratowania świata - tak się składa że Ponce de Leon był ostatnim właścicielem włóczni Baldura i reszty broni bogów skandynawskich. Tylko taką można zabić boga. I to wszystko znajduje się na jego statku. - rozbłysły mi oczy.
Jack otworzył szerzej usta i bezgłośnie coś powiedział. A potem oznajmił:
- W sumie, to reszta załogi oprócz mnie, ciebie, Aarony i Shell... Właśnie! - Gdzie jest Shell?!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz