sobota, 14 grudnia 2013

Od Daerona

Dni dłużyły się a załoga nie wracała. Chciałem ich odszukać ale gdy odszedłem kawałek od statku mdlałem i pół godziny później znajdowała mnie Amber. Nigdy się do mnie nie odzywała. Zresztą ja do niej też. Bo i po co? Ona miała w zwyczaju całymi dniami pływać a ja siedziałem na pokładzie pochłaniając wszystkie książki, które znalazłem. Posiłki były mdłe. Nie wiedzieliśmy gdzie są przyprawy a obydwoje woleliśmy nie ryzykować usmażenia solonej wołowiny. Na tym statku zawsze gotowała Aarona. Jej kuchnia smakowała mi też najbardziej z załogi. Z mojej skóry zniknęły już przynajmniej te niezdrowe plamy i powoli odzyskiwałem siły. Ostatnio nawet zaryzykowałem i wspiąłem się na bocianie gniazdo. Widok był imponujący. Już wiem czemu Aarona tak lubi tu przebywać. Gdy dziś się obudziłem Amber nie było już na statku. Słońce było już wysoko na niebie. Powietrze było przesycone solą. Podszedłem do burty i zobaczyłem trzy postacie. Amber, nastolatkę z różowymi włosami i ją. Czerwone oczy były wypełnione krwią w świetle słońca a jasne włosy spływały srebrem i złotem. Była... większa. Mój syn szybko rósł w jej łonie. Wbiegła na pokład i rzuciła się w moje objęcia Przytuliłem ją mocno. Tak dawno nie czułem jej słodkawego zapachu. Pachniała wanilią i brzoskwiniami. Kochałem ten zapach. Kochałem ją. A teraz była tu ze mną. Cały dzień Aarona opowiadała nam co się działo. Poznałem Cinder, która wydała mi się dość sympatyczną acz skrytą osobą. Dowiedzieliśmy się też o paru innych osobach.
-Więc teraz mamy płynąć po skarby tak?- zapytałem.
-Tak. Marta cały czas się nam przyglądała. Jeśli myśli, że do niej dołączę to się myli.- ziewnęła.- Pójdę już spać. Ach najpierw pokażę Cinder gdzie ona może się ulokować.- Poszedłem do naszej kajuty. Po chwili ona też się zjawiła. Położyła się obok mnie. potem zasnęliśmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz