Kobieta się wystraszyła. Spojrzała na mnie. Potem na Martę i Kala.
- Eleniel. Elfka w waszym jezyku - powiedziała.
- A czego szukasz?
- Możliwości ucieczki stąd.
- To na razie ci nie pomożemy. Co nie Marciu?!
- Yhym - odparła moja siostra - Mi idziemy jutro wgłąb wyspy. Do Ponce de Leona....
- Ponce... Co?
- Taki statek - odparła oburzona niewiedzą rozmówcy Marta - A Ponce de Leon był jego właścicielem.
- A potem będę mogła się z wami zabrać? - spytała.
- Niech będzie - odparłem widząc, że Marta nie ma ochoty jej pomagać - Ale trzymaj się mnie, nie jej - uśmiechnąłem się.
Za to przy ognisku Marta zdobyła nowego rekruta. Niejaką Anamrię. Niech i tak będzie.
- Chciałbym powiedzieć MOI drodzy, że jutro wybieramy się z moją siostrą po ten cały skarb. Kto nie chce niech zostanie. Resztę później ustalimy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz