poniedziałek, 16 grudnia 2013

Od Shell

Obudziłam się nad ranem. Na warcie nie było nikogo. Podniosłam się powoli z posłania i coś strzeliło mi w plecach. Nie cierpię spać na ziemi.
Usłyszałam syczący szept. Dochodził z lasu. Nadstawiłam uszu, a dźwięk się powtórzył. Wstałam i na palcach weszłam w gęstwinę. Na skraju puszczy na chwilę odwróciłam się w kierunku obozowiska. Wszyscy smacznie spali. Przyjrzałam się twarzy Tory, Marty… Miałam wrażenie, że nigdy już ich nie zobaczę. Zza fałd sukni wyjęłam oprawiony w skórę dziennik i położyłam na swoim posłaniu. Zagłębiłam się w las, ciekawa tych dźwięków…

W ten oto sposób zniknęła o świcie dziewczyna zwana Shell. Nikt nie wie, co się z nią stało. W dzienniku spisała pieśń Val w nadziei, że przyda się Jackowi i reszcie. Jakiś czas później nad lasem zebrały się chmury, a w samym środku polany rozbłysnął snop światła. Tylko niektórzy, zamiast pioruna, ujrzeli tam kolumnę dusz, stąpającą lekko po drobinkach wody, aby zabrać swoją siostrę do Krainy Wiecznych Snów, gdzie nie ma ciemności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz