piątek, 20 grudnia 2013

Od Jack'a

- I za nas wszystkich - odwzajemniłem uśmiech.
Wzięliśmy kolejny łyk.
- To co? - spytała Marta - Czyja pierwsza wachta?
Spojrzeliśmy na nią znużeni. Westchnęliśmy równo.
- Dobra, dobra. Jak tak mnie nie lubicie to znajdę kogoś innego - wystawiła do nas język.
 Na to uśmiechnęliśmy się do siebie. Zbyt zmęczeni? Nie.... Nie wiem jak to nazwać, ale na śmiech nie mieliśmy juz ochoty. Może by nie psuć atmosfery? Marta zagarnęła Feliksa i z nim objęła pierwszą wachtę. Krążyli wokół obozu. Co jakiś czas było słychać ich śmiech. Alicja zasnęła. Aa i Daeron też już wrócili i położyli się obok siebie. Kath i John tak samo. Tyle, że oni z małym bobasem.
- I co Jack?
- A co ma być?
- Sama nie wiem - zajrzała na dno butelki.
- Na dnie widzi się najwięcej, prawda?
- A żebyś wiedział.
- Wiem. Sam tak mam. Ale juz nie długo tego spokoju nam pozostało.
- A no.
Uśmiechnąłem się.
- Gdyby stu piratów....
- Marzyło przez sto dni o skarbie....
- To ich wizja wypadła by słabo...
- W porównani z tym co zgromadził...
- Ponce de Leon - dokończyliśmy równo.
- Poszukiwał wiecznego życia - powiedziałem.
- Skąd wiesz czy nie znalazł - dodała Tora.
- Każdy odwleka sąd ostateczny. Nie jednego juz takiego znam.
- A jeszcze więcej ich będzie.
- To pewne jak dwa razy dwa.
- A ile to? - zażartowała Tora.
- Tysiąc pięćset sto dziewięćset, wiesz?
- Teraz już tak. Zapamiętam.
Uśmiechnęliśmy się i westchnęliśmy głęboko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz