Siedziałam w szalupie razem z dwójką ludzi. Płynęliśmy w stronę plaży. Tam
czekali już jacyś ludzie. Statek coraz bardziej zapadał się w morskich odmętach.
Gdy byliśmy już prawie na brzegu do wody weszła elfka.
-Kim jesteście?- zapytała trzymając w pogotowiu miecz. Milczałam.
-Jesteśmy właścicielami tego statku. I rodzicami Marty.- powiedział
mężczyzna siedzący koło mnie.
-I Jack'a- dodała kobieta. Elfka zrobiła zadumaną minę. Pomogła nam wysiąść
i doprowadziła do pozostałych. Szczerze mówiąc nie wiedziałam co się dzieje bo
gdy trafiłam na piękną wyspę, w której porcie wysiadłam zgarnęła mnie załoga
jakiegoś statku i zabrała ze sobą.
-Kim oni są?- zapytała czerwonooka dziewczyna. Przestraszyłam się jej
twardego głosu. Zauważyła to.
-To rodzice Marty i Jack'a- powiedziała elfka. Zaczęłam po cichu się
wycofywać ale wtedy wysoka dziewczyna złapała mnie za nadgarstek.
-A ona?- zapytała czerwonooka wskazując na mnie. Wszyscy na mnie
spojrzeli.
-Nie wiem. Kim jesteś?
-Ja... ja...- rozejrzałam się szukając pomocy ale jej nie znalazłam.- Oni
mnie porwali! Chciałam sobie spokojnie mieszkać na tej wyspie ale oni zabrali
mnie ze sobą! Porwali mnie!- łkałam. Wszyscy spoglądali na mnie litościwie ale
czerwonooka pozostawała twarda.
-W takim razie będziemy musieli cię odstawić do domu- Zamarłam. Usłyszałam
kroki. Przed nami stali mężczyzna i kobieta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz