Strzeliła
Marta upadła na ziemię po czym podbiegł do niej Jack. Nadal patrzałam na dziewczynę. Kiedy uświadomiła sobie co zrobiła nienawiść zniknęła z jej twarzy. Teraz była przestraszona.
-Czuję.... zimno.....-ledwo szeptała Marta
Wiedziałam jak musi się czuć. Było jej zimno. Powoli traciła czucie z każdego kąta ciała. Potem pozostaje ci tylko świadomość, żę zaraz odejdziesz z tego świata. Sama kiedyś poczułam smak śmierci czającej się w czeluściach Hadesu.
-Ja...-zaniemówiła Aarona. Upuściła broń na ziemię.
Spojrzałam na siną Martę i odwróciłam się do dziewczyny.
-Co? Co ty?-spytałam
-Nie wiem co we mnie...
-Może to bydle?!-spytałam wyzywająco
-Ale...-nie dokończyła ponieważ podeszłam i obiłam jej pięścią twarz . Upadła da kolana i wypluła krew.
-Ma...-zaczęła. Wypluła kolejną dawkę krwi
-Nie chciałam-jęknęła trzymając się za nabrzmiały brzuch.
-I co? Kobieta w ciąży zabiła moją przyjaciółkę bo miała taki kaprys? Impuls?
-Nie chciałam!
-Ależ chciałaś! Zabiłaś ją-kopnęłam ją ciężkim butem w ramię. Rozległ się gruchot łamanego obojczyka po czym upadła na plecy. Przewróciła się na zdrowe ramię jęcząc z bólu.
-Boli? Teraz widzisz jaki można zadać komuś ból!
-Zostaw ją- podbiegł jej chłoptaś próbując mnie niezdarnie ugodzić w głowę. Zostawił mnie i podbiegł do łkającej z bólu ciężarnej.
Podeszłam do leżącej Marty i ujęłam jej rękę.
-Wszystko zrobię jak zaplanowałaś-wyszeptałam
Postanowiłam, że pójdę z Jackiem jak reszta. Przecież to on zawsze wiedział co chciała jego siostra. Nie mogłam zawieść Marty. A Aarona może urodzić te swoje dzieci jeśli jeszcze będą żywe po tym co im zgotowałam. Nie interesuje mnie to.
Marta upadła na ziemię po czym podbiegł do niej Jack. Nadal patrzałam na dziewczynę. Kiedy uświadomiła sobie co zrobiła nienawiść zniknęła z jej twarzy. Teraz była przestraszona.
-Czuję.... zimno.....-ledwo szeptała Marta
Wiedziałam jak musi się czuć. Było jej zimno. Powoli traciła czucie z każdego kąta ciała. Potem pozostaje ci tylko świadomość, żę zaraz odejdziesz z tego świata. Sama kiedyś poczułam smak śmierci czającej się w czeluściach Hadesu.
-Ja...-zaniemówiła Aarona. Upuściła broń na ziemię.
Spojrzałam na siną Martę i odwróciłam się do dziewczyny.
-Co? Co ty?-spytałam
-Nie wiem co we mnie...
-Może to bydle?!-spytałam wyzywająco
-Ale...-nie dokończyła ponieważ podeszłam i obiłam jej pięścią twarz . Upadła da kolana i wypluła krew.
-Ma...-zaczęła. Wypluła kolejną dawkę krwi
-Nie chciałam-jęknęła trzymając się za nabrzmiały brzuch.
-I co? Kobieta w ciąży zabiła moją przyjaciółkę bo miała taki kaprys? Impuls?
-Nie chciałam!
-Ależ chciałaś! Zabiłaś ją-kopnęłam ją ciężkim butem w ramię. Rozległ się gruchot łamanego obojczyka po czym upadła na plecy. Przewróciła się na zdrowe ramię jęcząc z bólu.
-Boli? Teraz widzisz jaki można zadać komuś ból!
-Zostaw ją- podbiegł jej chłoptaś próbując mnie niezdarnie ugodzić w głowę. Zostawił mnie i podbiegł do łkającej z bólu ciężarnej.
Podeszłam do leżącej Marty i ujęłam jej rękę.
-Wszystko zrobię jak zaplanowałaś-wyszeptałam
Postanowiłam, że pójdę z Jackiem jak reszta. Przecież to on zawsze wiedział co chciała jego siostra. Nie mogłam zawieść Marty. A Aarona może urodzić te swoje dzieci jeśli jeszcze będą żywe po tym co im zgotowałam. Nie interesuje mnie to.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz