niedziela, 29 grudnia 2013

Od Jack'a

Nie miałem serca zostawiać jej tam, wraz z truchłem smoka. Ale o to prosiła. Zebrałem nasze załogi i kazałem wrócić na brzeg. Siedzieliśmy cicho. Kazałem im przenieść najpotrzebniejsze rzeczy na Perłę. Sam siedziałem, grzebiąc patykiem w ognisku. Nie chciałem rozmawiać z Aaroną. Alicja już z nią rozmawiała. Może trochę przesadziła, ale ja się nie wtrącałem. Po kilku godzinach nie było nic do roboty.
- Jutro nastanie nowy rok towarzysze. Ja nie mam ochoty świętować. O świcie ruszymy stąd. Jeżeli będziecie nalegać, zatrzymamy sie gdzieś na noc, byście mogli się upić i postrzelać. To zależy od was.
Przetarłem oczy.
- Dobranoc tym  co śpią i przyjemnej nocy tym co nie śpią.
Usiadłem z dala od nich z butelką rumu w ręku. Jeszcze dziś śmiałem się z Torą z filozoficznych rozważań. Ba! Wczoraj to śmialiśmy się z Martą! Upiłem kolejny łyk słodkiego trunku.
- Nie powinieneś topić smutków w butelce. To nie pomoże, tylko zanęci twój umysł.
Nie odpowiedziałem, a rozmówca usiadł obok mnie.
- To nie koniec świata....
- Jeszcze. Ale jak ona nie żyje to rzeczywiście ten koniec nadchodzi. Rzadna włócznia Ponce de Leona temu nie zaradzi......
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz