Stałam przed schodami z wytrzeszczonymi oczami. "Kto to do
cholery jest?!" Obcy klęczał nad dziurą w podłodze. Chciał nas utopić? Ale wtedy
sam by utonął. To była kolejna niespodzianka. Wcześniej okręt Czarnobrodego
podpłynął naprawdę blisko ale załoga i tak zdawała się nas nie widzieć. Przez
cały ten czas wokół "Ciszy" unosiła się błękitno-zielonkawa mgiełka. Teach
popłynął w drugą stronę. Nie wiem co się wtedy stało ale było to co najmniej
dziwne. Facet klęczący nad dziurą wlepiał we mnie wzrok. Jego oczy były
ciemnoniebieskie jak wzburzone morze.
-Kim jesteś?- zapytałam. Koleś się poruszył. Wyszarpnęłam z pochwy pod tuniką sztylet.
-Hej, hej! Spokojnie!- Uniósł ręce w poddańczym geście.- Jestem Daeron.
-I...?- Oczekiwałam dłuższej odpowiedzi.
-No cóż... Jesteśmy na moim statku. Ten cały Jack... och trochę was podsłuchiwałem. Ten cały Jack go wyremontował i teraz znowu jest na chodzie.- Nie opuszczałam sztyletu.
-Więc teraz jest nasz. Mój i Jack'a. Twój byłby gdybyś to ty go naprawił a Jack włożył w odbudowę całe swoje serce.- Właśnie... Jack.- Chodź. Zaprowadzę cię do kapitana.
-Kim jesteś?- zapytałam. Koleś się poruszył. Wyszarpnęłam z pochwy pod tuniką sztylet.
-Hej, hej! Spokojnie!- Uniósł ręce w poddańczym geście.- Jestem Daeron.
-I...?- Oczekiwałam dłuższej odpowiedzi.
-No cóż... Jesteśmy na moim statku. Ten cały Jack... och trochę was podsłuchiwałem. Ten cały Jack go wyremontował i teraz znowu jest na chodzie.- Nie opuszczałam sztyletu.
-Więc teraz jest nasz. Mój i Jack'a. Twój byłby gdybyś to ty go naprawił a Jack włożył w odbudowę całe swoje serce.- Właśnie... Jack.- Chodź. Zaprowadzę cię do kapitana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz