poniedziałek, 11 listopada 2013

Od Shell

Jakaś na pół roznegliżowana kobieta chwyciła mój nadgarstek. Zrobiła zdziwioną minę, gdy zauważyła krew na moim fartuchu. Ja jednak już odruchowo odrzuciłam ją przez cały korytarz. Wylądowała na łóżku z jakimś długowłosym facetem. W tym samym momencie poczułam, jak mężczyzna, którego leczyłam przez całą noc, odpycha mnie od siebie. Wpadłam na ścianę, poczułam krew spływającą z rozciętej wargi. Zaraz potem upadł na ziemię. Na jego przed ramieniu pojawiła się blizna po moim leczeniu - znak, że infekcja może wrócić.
Podniosłam się i otrzepałam sukienkę. Spojrzałam na leżącego.
 - No i cała moja robota na marne.
 - Kim ty do cholery jesteś? - zapytała dziewczyna, która już zdążyła wrócić, tym razem w koszuli i z nożem w ręku.
 - Jestem Kapłanką Białej Damy, a to jest… był mój pacjent. Że też musiał się na mnie rzucić. Pomóż mi go położyć z powrotem do łóżka.
 - Jack… Jack? - zaczęła go cucić dziewczyna.
 - Jack? A więc tak ma na imię? Nie kombinuj, to nic nie da.
 - Coś ty mu zrobiła, wiedźmo?
 - Tylko nie wiedźmo, proszę. I uważaj z tym nożem, bo skończysz tak jak on.  - powiedziałam, bo czym złożyłam ręce i zaczęłam recytować - O Biała Damo, Ty, która siedzisz na Siódmym Nieboskłonie, wybacz śmiertelnikowi jego…
 - Co ty za formuły klepiesz? - wtrąciła kobiet.
 - Nie przerywaj mi jak wznoszę słowa do Najjaśniejszej! - warknęłam głosem niskim i zwielokrotnionym, jak to się często zdarza przy ingerencji sił wyższych. Dziewczyna zamilkła, a ja zaczęłam od nowa - O Biała Damo, Ty, która siedzisz na Siódmym Nieboskłonie, wybacz śmiertelnikowi jego nieposłuszeństwo Twoim słowom, jako iż są one piękne i doskonałe w każdym calu. Wybacz mu, jak i ja - Twoja kapłanka - mu wybaczyłam. Niech spłynie na niego błogosławieństwo Najjaśniejszej. Searae!
W pokoju zabłysło, wiatr otworzył zwarte szczelnie okno. Dziewczyna patrzyła przerażona. Jack odkaszlnął i usiadł.
 - Nie wiem, co się dzieje… - zaczął. - Ale czuję się dziwnie. Kim… kim jesteście? - powiedział w naszym kierunku.
 - Zostałeś oczyszczony. Biała Dama ułaskawiła cię w imieniu Starszych.
 - Gdzie jest Marta? Musimy skompletować załogę!
 - Jack? Nie poznajesz mnie? - powiedziała zmartwiona dziewczyna.
 - Nie… chcesz dołączyć do załogi? - odpowiedział mężczyzna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz