Jakaś na pół roznegliżowana kobieta chwyciła mój nadgarstek. Zrobiła zdziwioną minę, gdy zauważyła krew na moim fartuchu. Ja jednak już odruchowo odrzuciłam ją przez cały korytarz. Wylądowała na łóżku z jakimś długowłosym facetem. W tym samym momencie poczułam, jak mężczyzna, którego leczyłam przez całą noc, odpycha mnie od siebie. Wpadłam na ścianę, poczułam krew spływającą z rozciętej wargi. Zaraz potem upadł na ziemię. Na jego przed ramieniu pojawiła się blizna po moim leczeniu - znak, że infekcja może wrócić.
Podniosłam się i otrzepałam sukienkę. Spojrzałam na leżącego.
- No i cała moja robota na marne.
- Kim ty do cholery jesteś? - zapytała dziewczyna, która już zdążyła wrócić, tym razem w koszuli i z nożem w ręku.
- Jestem Kapłanką Białej Damy, a to jest… był mój pacjent. Że też musiał się na mnie rzucić. Pomóż mi go położyć z powrotem do łóżka.
- Jack… Jack? - zaczęła go cucić dziewczyna.
- Jack? A więc tak ma na imię? Nie kombinuj, to nic nie da.
- Coś ty mu zrobiła, wiedźmo?
- Tylko nie wiedźmo, proszę. I uważaj z tym nożem, bo skończysz tak jak on. - powiedziałam, bo czym złożyłam ręce i zaczęłam recytować - O Biała Damo, Ty, która siedzisz na Siódmym Nieboskłonie, wybacz śmiertelnikowi jego…
- Co ty za formuły klepiesz? - wtrąciła kobiet.
- Nie przerywaj mi jak wznoszę słowa do Najjaśniejszej! - warknęłam głosem niskim i zwielokrotnionym, jak to się często zdarza przy ingerencji sił wyższych. Dziewczyna zamilkła, a ja zaczęłam od nowa - O Biała Damo, Ty, która siedzisz na Siódmym Nieboskłonie, wybacz śmiertelnikowi jego nieposłuszeństwo Twoim słowom, jako iż są one piękne i doskonałe w każdym calu. Wybacz mu, jak i ja - Twoja kapłanka - mu wybaczyłam. Niech spłynie na niego błogosławieństwo Najjaśniejszej. Searae!
W pokoju zabłysło, wiatr otworzył zwarte szczelnie okno. Dziewczyna patrzyła przerażona. Jack odkaszlnął i usiadł.
- Nie wiem, co się dzieje… - zaczął. - Ale czuję się dziwnie. Kim… kim jesteście? - powiedział w naszym kierunku.
- Zostałeś oczyszczony. Biała Dama ułaskawiła cię w imieniu Starszych.
- Gdzie jest Marta? Musimy skompletować załogę!
- Jack? Nie poznajesz mnie? - powiedziała zmartwiona dziewczyna.
- Nie… chcesz dołączyć do załogi? - odpowiedział mężczyzna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz