Spojrzałam na przybyszkę. Elf, nie ma wątpliwości. Ale czy się przyda? Każdy się przyda. Nie mamy czasu.
- Dobra - schowałam broń i przylegając do bakburty sięgnęłam po lunetę. Ujrzałam kolejny okręt na horyzoncie.
Zaczęłam sążnie kląć. Na pewno rodzice.
- Ruszcie te leniwe tyłki! Nie mamy czasu.
Ale pobliski okręt nic nie robił. To już po nas. Każą czekać. Rodzice zabiorę Perłe, bo ci durnie nas przyszpilili. Uciekać nie ma jak. A Ponce de Leon? Można zapomnieć o skarbach. Wrzasnęłam na całe gardło, aż ptaki z pobliskich drzew uciekły. Załoga spojrzała na mnie.
- CZEGO SIE GAPICIE?!!!! DO ROBOTY!!!! - byłam czerwona ze złości.
Przejechałam rekom po włosach. Wszyscy w rodzinie tak robią. Mama, tata, Jack i ja. Lubimy jeździć rękoma po włosach - pomyślałam z ironią. Chyba tracę zmysły.
- Dobra - schowałam broń i przylegając do bakburty sięgnęłam po lunetę. Ujrzałam kolejny okręt na horyzoncie.
Zaczęłam sążnie kląć. Na pewno rodzice.
- Ruszcie te leniwe tyłki! Nie mamy czasu.
Ale pobliski okręt nic nie robił. To już po nas. Każą czekać. Rodzice zabiorę Perłe, bo ci durnie nas przyszpilili. Uciekać nie ma jak. A Ponce de Leon? Można zapomnieć o skarbach. Wrzasnęłam na całe gardło, aż ptaki z pobliskich drzew uciekły. Załoga spojrzała na mnie.
- CZEGO SIE GAPICIE?!!!! DO ROBOTY!!!! - byłam czerwona ze złości.
Przejechałam rekom po włosach. Wszyscy w rodzinie tak robią. Mama, tata, Jack i ja. Lubimy jeździć rękoma po włosach - pomyślałam z ironią. Chyba tracę zmysły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz