środa, 27 listopada 2013

Od Tory

Nagle, bez ostrzeżenia, zapadła zupełna ciemność przed mymi oczyma. A potem się zaczęło... Przeszył mnie dreszcz i... nie mogłam się poruszyć, jedynie usta były do tego zdolne. 
Ciemność rozświetliło czerwone światło. I wtedy ze zgrozą uświadomiłam sobie, że na wokół mnie kłębią się duchy... Czarne, smoliste demony. Następnie ukazał mi się tron. Na srebrnym, odbijającym krwawe światło siedzisku... Mężczyzna. Jasne włosy, lodowate oczy, ale najgorszy był uśmiech. Ten szyderczy, okrutny, pełen obłudy i nienawiści uśmiech. 
Podniósł rękę. Powiedział coś po nieznanym mi języku, ale wydawało mi się, że poczułam echo słowa "cierp". 
I zaczęłam krzyczeć. Nie mogłam przestać, a przed oczami latały mi najgorsze wspomnienia z całego życia. Pogrzeb ojca, upadek z stumetrowego klifu, zbójcy zbliżający się do pięcioletniej, ciemnowłosej mnie... 
Potem, upiorny "książę" znowu coś powiedział. Tym razem zaczęłam śpiewać o Ragnarok...
O wikińskim końcu świata, ziemi wiecznie skutej lodem... Mówiłam też o tym, choć w mitach nie było o tym mowy, że duchy zawładną światem z jasnookim panem...

Najpierw śmiech ustał
Zapiały koguty
Piekielnie dzieci nadchodzą
Z ojcem Lokim na czele
One chcą ludzkiej krwi
Niby trzy pijawki
Potem mrok nastał
Zimą wieczną podkuty
Dwójka umarła
Lecz trzeci wciąż żyje
Panowania nastają
Demoniczne dzieje
Lodowy władca na tronie zasiądzie...
------------------------------------------------------------
Nagle poczułam, że ktoś chwyta mnie za ramiona. Przestraszyłam się, że to mężczyzna postanowił ruszyć się z tronu, ale wtem pole widzenia poszerzyło się i rozjaśniło. 
Ujrzałam zatroskaną twarz...
(Jack? Aaraona, Shell?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz