poniedziałek, 18 listopada 2013

Od Shell

Wpływaliśmy do Zatoki Białych Pian. Byłam bardzo podekscytowana. Pamiętam, jak uczyłam się o syrenach na Akademii: "Są bardzo niebezpieczne, ale też bardzo piękne. Nie można ich bagatelizować." Poznałam ich język, miałam z niego zaliczenie… Dobre czasy.
Stanęłam na dziobie, Amber po lewej, Daeron po prawej. Wzniosłam osłonę.
 - A teraz skupcie się. Wszyscy. - krzyknęłam do załogi.
 - Czemu? - zapytał Jack krytycznie. - Przecież to ty jesteś magiem!
 - Wspomagacie mnie, nie mogę jednocześnie wznosić osłon i zapobiegać wykryciu.
 - Skąd wiesz, że nie chcę, aby nas widzieli? - kapitan był podejrzliwy.
 - Widać to po tobie, kapitanie.
 - Koniec rozmów, skupić się! - krzyknęła Thorna.
Spotkanie prawdziwych syren byłoby bardzo ciekawym przeżyciem. Może pokazałyby mi to i owo? Jak uwieść mężczyznę i go potem zlikwidować? Roześmiałam się na tę myśl, Amber rzuciła mi karcące spojrzenie. Daeron wydawał się zaintrygowany.
 - Co cię tak śmieszy, kapłanko? - zagadną mnie, wyciągając z wody kolejne krasnorosty.
 - Myślałam o syrenach. Muszą być naprawdę zabawne, skoro wszyscy mężczyźni im się poddają!
 - Zabawne? - parsknął śmiechem mężczyzna. Nie zdążył jednak nic mi odpowiedzieć, gdy coś chwyciło go za rękę i wciągnęło pod wodę.
 - Daeron! - krzyknęłam, za nim ktokolwiek zdążył zareagować. - Człowiek za burtą.
Z kajuty wybiegła Aarona. Thorna próbowała ją uspokoić. Zgubiłam kapitana, skoncentrowałam się na zaklęciach. Daeron, Daeron… mam cię!
 - Jest pod rufą! - powiedziałam. Gdzie Jack?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz