Wpływaliśmy do
Zatoki Białych Pian. Byłam bardzo podekscytowana. Pamiętam, jak uczyłam się o
syrenach na Akademii: "Są bardzo niebezpieczne, ale też bardzo piękne. Nie można
ich bagatelizować." Poznałam ich język, miałam z niego zaliczenie… Dobre
czasy.
Stanęłam na
dziobie, Amber po lewej, Daeron po prawej. Wzniosłam osłonę.
- A teraz skupcie się. Wszyscy. - krzyknęłam
do załogi.
- Czemu? - zapytał Jack krytycznie. - Przecież
to ty jesteś magiem!
- Wspomagacie mnie, nie mogę jednocześnie
wznosić osłon i zapobiegać wykryciu.
- Skąd wiesz, że nie chcę, aby nas widzieli? -
kapitan był podejrzliwy.
- Widać to po tobie, kapitanie.
- Koniec rozmów, skupić się! - krzyknęła
Thorna.
Spotkanie
prawdziwych syren byłoby bardzo ciekawym przeżyciem. Może pokazałyby mi to i
owo? Jak uwieść mężczyznę i go potem zlikwidować? Roześmiałam się na tę myśl,
Amber rzuciła mi karcące spojrzenie. Daeron wydawał się zaintrygowany.
- Co cię tak śmieszy, kapłanko? - zagadną
mnie, wyciągając z wody kolejne krasnorosty.
- Myślałam o syrenach. Muszą być naprawdę
zabawne, skoro wszyscy mężczyźni im się poddają!
- Zabawne? - parsknął śmiechem mężczyzna. Nie
zdążył jednak nic mi odpowiedzieć, gdy coś chwyciło go za rękę i wciągnęło pod
wodę.
- Daeron! - krzyknęłam, za nim ktokolwiek
zdążył zareagować. - Człowiek za burtą.
Z kajuty wybiegła
Aarona. Thorna próbowała ją uspokoić. Zgubiłam kapitana, skoncentrowałam się na
zaklęciach. Daeron, Daeron… mam cię!
- Jest pod rufą! - powiedziałam. Gdzie
Jack?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz