czwartek, 28 listopada 2013

Od Daerona

Rozchyliłem obolałe powieki. "Cholera co się stało?" Nie pamiętałem dlaczego znalazłem się w łóżku. Spróbowałem się podnieść. To był błąd. Poczułem, że każda część mojego ciała jest zdrętwiała i przeraźliwie bolała.
-Aarona?- Usta niemiłosiernie mnie szczypały. Do kajuty weszła Amber. Co ona tu robi? Gdzie jest Aarona?- Gdzie Aarona?- zapytałem.
-Zeszli na ląd.- podeszła do mnie i pomogła usiąść. Podała mi miskę, którą z trudem ująłem w dłonie. Byłem cały pogryziony. Teraz sobie przypomniałem. Syreny, woda... Jack wciągnął mnie z powrotem na pokład. "Dzięki stary". Podnosiłem co jakiś czas łyżkę do ust. Papka. Dziwna papka.
-Wszyscy poszli?- to wyjaśniałoby dziwny smak posiłku... Albo brak smaku.
-Tak.- ahmm... Więc co ja będę teraz robił?- Idę popływać.- rzuciła Amber i wybiegła swoim zwyczajem. Posiedziałem tak jeszcze chwilę a potem spróbowałem wstać. W efekcie wylądowałem z powrotem na pryczy. Syknąłem z bólu. Druga próba się powiodła. Wyszedłem wolnym krokiem na pokład. Powietrze było tu niewiarygodnie czyste ale nie unosiły się w nim żadne dźwięki. Nie słyszałem nawet huku fal bijących brutalnie o wyszczerbione skały. Spojrzałem na ląd. Las zdawał się nie mieć końca. Amber weszła na pokład ociekając wodą. Czyżby nie zauważyła tego, że z tą wyspą jest coś nie tak?

Amber? Odpowiesz?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz