niedziela, 3 listopada 2013

Od Marty

Przyglądałam się każdej walce po kolei. Felix wygrał z każdym, a i tak najbardziej zacięta walka była z Alicją. Tyle że to Tytan. Alicja się szybko pokapowała i do jej umysłu nikt nie miał dostępu. Kolejny taki. I jeszcze nic sobie z syren nie robi. Mogę mieć kłopot z zapanowaniem nad nim. Bo mój "syreni śpiew" nie będzie się bardzo różnił od mocy syren. Ale miejmy nadzieję, że się nie będzie buntował.
- Może teraz pani kapitan się ze mną zmierzy?
Spojrzałam na niego. Patrzył wyzywająco.
- Czemu nie.
Wzięłam szablę w dłoń. Zaczęłam normalnie. I tak miał problemy. Potem zaczęłam chodzić po pokładzie. Pod niskim masztem, pomiędzy linami i już po chwili Felix leżał na deskach.
- Nieźle, ale oszukiwałaś.
- Jestem piratką - schowałam szpadę.
- W uczciwej walce pokonałbym cie.
- Niezbyt to dla mnie zachęta żebym walczyła uczciwie, ale skoro nalegasz - jednym ruchem wyciągnęłam szpadę.
Jeszcze raz stanęliśmy do walki. Tym razem poszło szybciej. Po kilku ruchach Felix leżał na deskach. Patrzył na mnie zdziwiony i niedowierzał.
- Jeszcze raz.
Wywróciłam oczami i przyjęłam pozycję. Po paru sekundach leżał na deskach.
- To nie możliwe.
- Rozgryzłam cię cwaniaczku. Mnie nie pokonasz. Jestem wirtuozem szpady.
Alicja się zaśmiała. Vici podeszła do mnie i szepnęła mi na ucho: "używałaś swoich mocy?". Pokręciłam głową.
- Dziecko, top Tytan, nieźle bym się namęczyła gdybym w ten sposób spróbowała.
- A czego?
Odgarnęłam włosy w udawany geście.
- Mojego uroku - powiedziałam żartobliwie.
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. To był dopiero wieczór. Wróciłam do sterowni. Spojrzałam na horyzont. "Jedyne czego mi trzeba. Horyzont i słony zapach morza". I zaczęłam nucić jedną z matczynych piosenek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz