sobota, 2 listopada 2013

Od Calypso

Równo o dwudziestej, zasiadłyśmy do kolacji. Zajęłam miejsce przy prawej krawędzi długiego stołu, okrytego śnieżnobiałym obrusem sięgającym ziemi. Kerte siedziała naprzeciwko, odziana w jedną ze swoich sukienek. Kilka moich służek układało na stole srebrzyste tace z jedzeniem. Kiedy skończyły, uśmiechnęłam się - nie ukrywam, nieco wrednie - do rudowłosej i powiedziałam:
- Częstuj się.
Dziewczyna nieśmiało nałożyła sobie kawałek kurczaka, ukroiła kawałek i włożyła do ust. Spojrzała się na mnie, nieśmiało. Ja tym czasem oderwałam z niego udo, i, chwytając je w ręce, zatopiłam w nie zęby. Kerte wytrzeszczyła oczy, a ja uśmiechnęłam się ponownie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz