piątek, 8 listopada 2013

Od Daerona

Kapitan najwyraźniej nie był zadowolony z mojej obecności. "Co mogę im powiedzieć?"
-No cóż. Płynąłem sobie statkiem z moją załogą. Mieliśmy dotrzeć na Starą Wyk. Ale niestety natknęliśmy się na dość paskudne stworzenie...
-Dość... paskudne?- powtórzyła dziewczyna. "Dość bardzo"
-Kraken.- Słuchacze wstrzymali oddech. - Musiał być młody bo w przeciwnym wypadku nie mielibyście z czego budować statku. Wymienili spojrzenia.
-No dobrze- zaczęła Aarona. Była naprawdę... fajna?- A wcześniej? Dlaczego wypłynąłeś i kim byłeś zanim do nas trafiłeś?- Drążyła temat.
-Cóż... Tą opowieść powinno się zachować na jakiś długi pijacki wieczór.
-Właściwie to i tak nam nie ucieknie.- Skwitował Jack.- Będziemy mieli dużo czasu żeby się poznać.- Podał mi rękę. W pierwszym momencie zauważyłem w tym geście podstęp. Ale potem uścisnąłem jego dłoń. Dzieciak znowu zaczął płakać.- Cholera, Aarona możesz się nim zająć?
-Znowu ja? To twój syn!
-Ale to ty go uratowałaś zbawicielko.- Uśmiechnął się a w odpowiedzi otrzymał wzrok, którym można by zabijać. Zszedł pod pokład po krótkiej bitwie spojrzeń. Aarona zerknęła na mnie.
-Myślę, że musimy się lepiej poznać.- Uśmiechnęła się.
-I mam nadzieję, że się poznamy.- Schowała sztylet.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz