poniedziałek, 18 listopada 2013

Od Jack'a

Shell mnie irytowała. Przecież wiem dość o syrenach. Ja się muszę skupić na kierowaniu statkiem, a nie na tarczy. Jak na tarczy sie skupie to staniemy w miejscu i tak się wykończymy.
- Człowiek za burtą - usłyszałem.
No pięknie.  Poszedłem na rufę. Zobaczyłem kręgi na wodzie. Wyciągnąłem pistolet. Syrena się wynurzyła i zaczęła śpiewać.
- Zamknij się żmijo! - wystrzeliłem.
Trzeba pomóc temu gamoniowi. Dał się wciągnąć. Wskoczyłem do wody.
- Co robisz?! - usłyszałem, nie wiem kto to krzyknął.
Zobaczyłem je. Mnóstwo. Z góry zaczęły wpadać do wody podpalone laski dynamitu. Rozległa sie seria wybuchów. Syren się rozpierzchły. Ciekawe czyj to był pomysł. Chwyciłem Daerona. Wypłynąłem z nim na powierzchnię. Narażam się dla faceta - pięknie. Dziewczyny rzuciły mi linę. Czwyciłęm ją jedną ręką, a one nas wciągnęły na pokład. Daeron był pogryziony przez te bestie.
- Płyńmy dalej - powiedziałem, a żagle się nadęły i ruszyliśmy szybciej ku brzegu. Do mnie podeszła Tora.
- Nie mamy prochu, ale mamy dynamit - uśmiechnęła sie.
- To dobrze- odwzajemniłem uśmiech - Choć i tak bym sobie poradził.
Zaśmiała sie i pomogła mi wstać.
- Mam nadzieję, że to je wystraszy na dość długo.

<Tora?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz