- Niech zostanie - zgodziłem się - Ale mam cię na oku Shell. Będę cię pilnował.
Uniosła tylko brwi, na co ja wzdrygnąłem ramionami. Poszliśmy na kolację. Niechętnie przebierałem ręką w jedzeniu. Nie wyglądało zachęcająco. Reszta zjadła raz dwa. Z trudem przełknąłem kilka kęsów. Bardziej przypadł mi alkohol i toast za wygraną bitwę. Potem wyszliśmy na pokład. Dało się słyszeć:
- Ląd!
To Aarona z bocianiego gniazda. Podpłynęliśmy jeszcze trochę i w dogodnym miejscu rzuciliśmy kotwicę.
- Ktoś musi zostać.
- Ja zostanę - podjęła się Amber.
- Dobra, niech będzie. Dasz radę?
- A nie?
Wzruszyłem ramionami.
- Weźcie co potrzebujecie i chodźmy. A i Amber zajmiesz się Daereonem. Chyba, że Aarona też chce zostać. Ale uczciwie uprzedzam, że ominie was tak zwana przygoda.
Uniosła tylko brwi, na co ja wzdrygnąłem ramionami. Poszliśmy na kolację. Niechętnie przebierałem ręką w jedzeniu. Nie wyglądało zachęcająco. Reszta zjadła raz dwa. Z trudem przełknąłem kilka kęsów. Bardziej przypadł mi alkohol i toast za wygraną bitwę. Potem wyszliśmy na pokład. Dało się słyszeć:
- Ląd!
To Aarona z bocianiego gniazda. Podpłynęliśmy jeszcze trochę i w dogodnym miejscu rzuciliśmy kotwicę.
- Ktoś musi zostać.
- Ja zostanę - podjęła się Amber.
- Dobra, niech będzie. Dasz radę?
- A nie?
Wzruszyłem ramionami.
- Weźcie co potrzebujecie i chodźmy. A i Amber zajmiesz się Daereonem. Chyba, że Aarona też chce zostać. Ale uczciwie uprzedzam, że ominie was tak zwana przygoda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz