czwartek, 21 listopada 2013

Od Jack'a

- Niech zostanie - zgodziłem się - Ale mam cię na oku Shell. Będę cię pilnował.
Uniosła tylko brwi, na co ja wzdrygnąłem ramionami. Poszliśmy na kolację. Niechętnie przebierałem ręką w jedzeniu. Nie wyglądało zachęcająco. Reszta zjadła raz dwa. Z trudem przełknąłem kilka kęsów. Bardziej przypadł mi alkohol i toast za wygraną bitwę. Potem wyszliśmy na pokład. Dało się słyszeć:
- Ląd!
To Aarona z bocianiego gniazda. Podpłynęliśmy jeszcze trochę i w dogodnym miejscu rzuciliśmy kotwicę.
- Ktoś musi zostać.
- Ja zostanę - podjęła się Amber.
- Dobra, niech będzie. Dasz radę?
- A nie?
Wzruszyłem ramionami.
- Weźcie co potrzebujecie i chodźmy. A i Amber  zajmiesz się Daereonem. Chyba, że Aarona też chce zostać. Ale uczciwie uprzedzam, że ominie was tak zwana przygoda. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz