Piękny ocean, co przynosi do mnie lądy. Dzień był cudowny. Poszukiwania
błękitnej róży. Jak zawsze był problem. Nevu. Dowódca artylerii. I co? Posadka
jak widać mu nie odpowiadała. Może myślał że zostanie kapitanem?!
-Pani, proszę-spojrzał na mnie błagalnie stojąc na końcu długiej deski.
-I co jesz...-zaczęłam
-Statek! Statek!-zawołał z góry obserwator-Cały czarny! Piraci!
Uśmiechnęłam się złośliwi.
Wzięłam Nevu za koszule i pociągnęłam na drugi koniec statku.
-Patrz, gnojku! Może tam będziesz kapitanem!-I wypchnęłam go za bortę.
Wypłynął na powierzchnię i zaczął płynąć w stronę statku. Płyń, płyń na pewno dożyjesz jutra...
-Ruszamy się!-wykrzyknęłam do załogi.
-Jakie rozkazy?
-A właściwie czekamy...Zobaczymy czy zabiją go zanim wejdzie na statek.-uśmiechnęłam się złośliwie
-Pani, proszę-spojrzał na mnie błagalnie stojąc na końcu długiej deski.
-I co jesz...-zaczęłam
-Statek! Statek!-zawołał z góry obserwator-Cały czarny! Piraci!
Uśmiechnęłam się złośliwi.
Wzięłam Nevu za koszule i pociągnęłam na drugi koniec statku.
-Patrz, gnojku! Może tam będziesz kapitanem!-I wypchnęłam go za bortę.
Wypłynął na powierzchnię i zaczął płynąć w stronę statku. Płyń, płyń na pewno dożyjesz jutra...
-Ruszamy się!-wykrzyknęłam do załogi.
-Jakie rozkazy?
-A właściwie czekamy...Zobaczymy czy zabiją go zanim wejdzie na statek.-uśmiechnęłam się złośliwie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz