poniedziałek, 11 listopada 2013

Od Aarony

Jack mnie nie pamiętał. Dlaczego? Kapłanka zaczęła się nim zajmować. Mówiła do niego ale do mnie jej słowa nie docierały. Spojrzałam za siebie. W drzwiach stał ubrany Daeron. Gdy wylądowałam w łóżku odepchnięta przez kapłankę był jeszcze nagi, ale ta sytuacja chyba go zestresowała. Przeniosłam wzrok z powrotem na Jack'a, który patrzył na nas jak na wariatów.
-Gdzie jest Marta?-poderwała się na nogi. Zatrzymałam go w ostatniej chwili.
-Posłuchaj mnie!- Krzyknęłam. Kapitan zląkł się mojego głosu. Kapłanka też ale Daeron słyszał go już wcześniej. Zaprowadziłam Jack'a do pokoju i posadziłam na krześle. Opowiedziałam mu wszystko co wydarzyło się od kiedy kompletował z Martą załogę. Na część jego pytań nie mogłam odpowiedzieć bo przybyłam później ale mniej więcej zrozumiał kim jest. Ale i tak nie darzył Marty taką nienawiścią jak wcześniej. Nie mógł tego zrozumieć tak jak tego, że nie chciał Jona. Ale tego drugiego mniej. To wszystko było trudne. Bardzo trudne. Pożegnałam się z nimi (nadszedł już wieczór) i wróciłam z Daeronem do naszego pokoju. Usiadłam przy biurku a mój ukochany przyklęknął obok i zaczął mnie delikatnie całować. To były słodkie pocałunki. Wiem do czego by doprowadziły ale byłam na to zbyt wyczerpana. Wyczytał to z mojego wyrazu twarzy. Położył się na pościelonym łóżku i poklepał miejsce obok siebie. Położyłam się obok niego i wtuliłam w jego pierś.
-Aarona...- nie zareagowałam od razu.
-Wiesz... Aarona to nie prawdziwe imię. Moja sytuacja wymagała bym skrywała swoje pochodzenie. Naprawdę mam na imię Visenya.-uśmiechnął się tylko.
-Kocham cię.- wtuliłam się mocniej w jego płaszcz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz