Jack mnie nie pamiętał. Dlaczego? Kapłanka zaczęła się nim zajmować. Mówiła do
niego ale do mnie jej słowa nie docierały. Spojrzałam za siebie. W drzwiach stał
ubrany Daeron. Gdy wylądowałam w łóżku odepchnięta przez kapłankę był jeszcze
nagi, ale ta sytuacja chyba go zestresowała. Przeniosłam wzrok z powrotem na
Jack'a, który patrzył na nas jak na wariatów.
-Gdzie jest Marta?-poderwała
się na nogi. Zatrzymałam go w ostatniej chwili.
-Posłuchaj mnie!- Krzyknęłam.
Kapitan zląkł się mojego głosu. Kapłanka też ale Daeron słyszał go już
wcześniej. Zaprowadziłam Jack'a do pokoju i posadziłam na krześle. Opowiedziałam
mu wszystko co wydarzyło się od kiedy kompletował z Martą załogę. Na część jego
pytań nie mogłam odpowiedzieć bo przybyłam później ale mniej więcej zrozumiał
kim jest. Ale i tak nie darzył Marty taką nienawiścią jak wcześniej. Nie mógł
tego zrozumieć tak jak tego, że nie chciał Jona. Ale tego drugiego mniej. To
wszystko było trudne. Bardzo trudne. Pożegnałam się z nimi (nadszedł już
wieczór) i wróciłam z Daeronem do naszego pokoju. Usiadłam przy biurku a mój
ukochany przyklęknął obok i zaczął mnie delikatnie całować. To były słodkie
pocałunki. Wiem do czego by doprowadziły ale byłam na to zbyt wyczerpana.
Wyczytał to z mojego wyrazu twarzy. Położył się na pościelonym łóżku i poklepał
miejsce obok siebie. Położyłam się obok niego i wtuliłam w jego
pierś.
-Aarona...- nie zareagowałam od razu.
-Wiesz... Aarona to nie
prawdziwe imię. Moja sytuacja wymagała bym skrywała swoje pochodzenie. Naprawdę
mam na imię Visenya.-uśmiechnął się tylko.
-Kocham cię.- wtuliłam się mocniej
w jego płaszcz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz