czwartek, 28 listopada 2013

Od Val

Siedziałam na drzewie podgryzając jabłko i spokojnie wachlując w powietrzu nogami. Obserwowałam załogę statku z wypisanymi literami "Perła". Majestatyczna nazwa jak na statek piracki. Wszyscy stali na lądzie a w oddali dało się ujrzeć drugi statek. Do brzegu dopłynął mężczyzna. Nie słyszałam jego rozmowy z kobietą, która mogła być kapitanem "Perły" ale z ostatecznie wpakowanej kulki w jego skroń wywnioskowałam, że nie przypadł jej do gustu. Załoga zaczęła się naradzać. Nie była duża: kapitan, mężczyzna kobieta w ciąży. Bardzo mała. Papuga siedząca obok mnie zaskrzeczała donośnie. Zaoferowałam mu fistaszki i zamilkł pochłaniając je w niewiarygodnych ilościach. Obserwowałam dalej. Załoga zaczęła się nerwowo krzątać po pokładzie. Przygotowywali się na odparcie ataku. Źle zrobili ,że zabili tego gościa. Na pewno był podpuchą by sprawdzić jak go przyjmą. Zeskoczyłam z drzewa. Papuga usiadła na moim ramieniu. Ruszyliśmy w stronę okrętu. Dopiero teraz w pełni ujrzałam jego piękno. Był wykonany z sercem. Miał duszę. Weszłam na pokład i usiadłam na dziobie. Nikt mnie nawet nie zauważył. Byli zbyt zajęci. Patrzyłam jak Biegają po pokładzie i wykrzykują do siebie. Po dłuższym czasie pani kapitan zorientowała się, że na okręcie jest za dużo ludzi. Jej wzrok dotychczas utkwiony w podłodze przeniósł się na mnie.
-Coś ty za jedna?- zagroziła mi bronią. Uniosłam ręce w poddańczym geście.
-Nie martw się. Jestem Valanthe Galanodel. Nie potrzebujecie może pomocy? Chyba jest was zbyt mało by wygrać starcie z tamtymi.- wskazałam na statek widoczny w oddali.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz