piątek, 15 listopada 2013

Od Thorny

Dziękowałam Odynowi za to, że bogini Ren i jej małżonek - Agir pozwolili mi przeżyć w morskiej toni. Miałam też nadzieję, że Thor będzie opiekować się "Żałobą", a moi obecni towarzysze okarzą się sobie lojalni, sprawiedliwi i dobrzy, no przynajmniej jak na piratów... Ciężki, silny wiatr dmuchał mi w twarz słonym powietrzem  rozwiewał mi włosy i ubranie. Jack cały czas stał nade mną. Wiem co sobie myślał - religia jest bez sensu itp. Mnie wychowano wierze, i owa wiara stanowi część mnie. Nie mogę porzucić skandynawskich bogów.
Była to szczególnie szczególnie wietrzna noc, ale ja kocham każdą pogodę. Skończyłam modły, pochylając głowę. Dopiero wtedy odwróciłam się do kapitana. Niewiele starszy ode mnie brunet, ironiczny uśmiech i przygaszone oczy. U jego boku kołysała się szabla. 
- Skończyłaś? 
- Tak. - odezwałam się głosem ze śpiewnym, skandynawskim akcentem. 
- Kim jesteś? Powiesz coś o sobie? 
- Nazywam sie Thorna Jerndotter i jestem wikingiem, jakbyś nie zauważył. - moje oczy wesoło rozbłysły. 
- Jak znalazłaś się 
półżywa na  otwartym morzu? - Jack zadał mi kolejne pytanie.
Przygryzłam wargi. Żeby to dokładnie wytłumaczyć, musiałabym opowiedzieć mu o mojej historii zostania piratką. 
- Powiem tyle - zostałam wrzucona do wody podczas walki na pewnym statku kompanii wschodnioindyjskiej. - tutaj mężczyzna syknął gniewnie i zmrużył oczy. - Czy taka odpowiedź ci wystarczy? 
Jack skinął głową. Odwrócił się i wbił wzrok w wzburzone morze. Ja także oparłam się o burtę. Cisza nieprzyjemnie się przedłużała. Hmmmm... Jak zacząć kolejną rozmowę? 
- Jaka piękna dziś pogoda! - radośnie się uśmiechnęłam. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz